- Nie jestem pewien.- powiedział Niall.
- A ja tak, wchodźcie.- no i się zacznie. W końcu dowiem się prawdy. Otworzyłam drzwi do mojej posiadłości i wypuściłam chłopców do środka.
- Chcecie coś do picia?- spytałam.

- Nie dzięki.- odpowiedzieli prawie w tym samym czasie na co na mojej twarzy zagościł lekki, ale szczery uśmiech.
- To chodźcie. Zaprowadziłam ich do salonu, po czym usiadłam na czerwonej, nowoczesnej, skórzanej kanapie.
- No to słucham.- powiedziałam.
- Twój ojciec...- zaczął Harry.
- Przejdźcie do konkretów.- powiedziałam lekko zdenerwowana tym, że chłopak tak przeciąga.
- Charles upozorował własną śmierć, by was chronić. Ciebie i twoją matkę. Zrobił tak, ponieważ nie był do końca tym za kogo go uważałyście. Twój ojciec jest szefem mafii, naszego zespołu.
- Mafii?- powiedziałam jednocześnie się śmiejąc.
- Tak jakby, on to tak nazywa...
- Chyba coś pomyliłeś, mój tata pracował w banku.- przerwałam mu.
- Tak tylko mówił. No więc miał paru wrogów, u których się zadłużył. Grozlili mu, że jak nie odda pieniędzy to coś wam się stanie. Zrozum Camile on nie miał z czego oddać, więc upozorował własną śmierć. Oni już go nie szukają skoro teoretycznie nie żyje.
- Prestańcie mi wciskać wały!- krzyknęłam. Myśleli, że jak wcisną mi taki kit do dam im spokój. Jeden mówi, że zginął w wypadku a tego samego dnia drugi informuje mnie, że mój tata żyje. Wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
- Wyjdźcie.- szepnęłam.
- Co?- powiedział Niall.
- Słyszałeś! Wyjdźcie z mojego domu.- powtórzyłam. Zdezorientowani wstali i podeszli do drzwi. Blondyn spojrzał na mnie.
- Chodź, w końcu sama zrozumie.- powiedział loczek do przyjaciela i tyle ich widziałam. Poszłam do kuchni i sprawdziłam przez okno czy aby na pewno opuścili moją posesję. Nie wierzyłam w żadne ich słowo, dlatego ulżyło mi, gdy widziałam jak zdenerwowani a zarazem zdezorientowani odjeżdżają spod mojego domu. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej obiad przygotowany wcześniej przez moją mame. Odgżałam go w mikrofali i poszłam z nim do salonu. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i przesunęłam po nim palcem tym samym odbierając połączenie.
- Tak?- spytałam.
- Cześć.- odezwał się wesoły głos Conora.
- No hej.- odpowiedziałam obojętnie.
- Masz może ochotę wybrać się dziś do kina?- spytał. Nie koniecznie chciałam, ale wiedziałam, że jakoś muszę odreagować dzisiejszy dzień.
- W porządku. Przyjedź po mnie o 18.- powiedziałam.
- Okej. A i Camile?
- No?
- Czemu nie było cię dziś w szkole?- spytał. Jak zawsze musiał wszystko wiedzieć.
- Źle się poczułam, ale już jest okej. Muszę kończyć, do zobaczenia.- powiedziałam szybko, po czym się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek. Była 17.16 więc miałam niewiele czasu. Poszłam do kuchni i odstawiłam talerz do zmywarki, po czym pobiegłam na górę by wybrać jakieś ciuchy. Ostatecznie wybrałam czarny sweter i shorty, ponieważ było trochę zimno. Związałam włosy w koka i zanim się obejrzałam była za dziesiąć 18. Zostawiłam mamie kartke z informacją, gdzie idę i o której prawdopodobnie wrócę. Conor punktualnie podjechał pod mój dom o 18. Weszłam do jego auta i przywitałam się z nim na buziaka w policzek.
- Wyglądasz zjawiskowo.- powiedział jednocześnie zmieniając bieg.
- Dziękuję, ty też niczego sobie.- powiedziałam jednocześnie się śmiejąc. Przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim a jednocześnie o niczym. Pytał mnie jak się czuję, co sądze o tym a co o tamtym, oczywiście nie obyło się bez tamatu miłosnego jego i Kath.
- A właśnie, czemu Kath z nami nie idzie?- spytałam.
- Ma zajęcia. Ale po kinie ma do nas dołączyć.- odpowiedział.
- W porządku.- szepnęłam jakby sama do siebie. Gdy podjechaliśmy pod centrum chłopak zaparkował przed samym wejściem. Wyszłam z auta i spojrzałam na tablicę, na której widniał repertuar.
- To na co idziemy?- spytałam jednocześnie lustrując wszystkie filmy.

- Może na to?- wskazał palcem jakiś horror. Zrezygnowana spojrzałam na niego.
- Może komedia? Nie mam nastroju na horrory.
- Okej to zostań tu a ja pójdę po bilety.- powiedział i poszedł do kasy. Stałam tak przed tablicą i zaczęłam czytać opisy różnych filmów. Szczególnie zaciekawił mnie "Uprowadzona 2". Byłam na pierwszej części, ale jakoś nie miałam czasu na drugą. Te wszystkie sprawy związane z tatą. Jeszcze teraz Niall i Harry, którzy weszli z butami w moje życie i opowiadają jakieś niestworzone historie.
- Jestem.- moje rozmyślenia przerwał przyjaciel, który zaczął wymachiwać biletami przed moją twarzą.
- Oh, okej...- szepnęłam. Nagle odechciało mi się jakiegokolwiek seansu.
- Em, może pójdziemy kiedy indziej?- spytał.
- Nie no coś ty. Niby czemu?
- Odkąd pojawił się tamten koleś zachowujesz się dziwnie...
- Co? Jaki koleś?- zaczęłam się rozglądać.

- No tamten.- dyskretnie się obróciłam a moim oczom ukazały się znajome blond włosy.
- Boże to jest chyba jakiś żart. Lub po prostu słaba komedia...- szepnęłam pod nosem. Niall stał tyłem do mnie z jakimś facetem w czarnej bluzie z kapturem. Może to był Harry? Nie wiem, nie widziałam twarzy. Stałam i gapiłam się tak póki nasze spojrzenia się nie spotkały. Niebieskooki delikatnie się uśmiechnął i szturchnął łokciem swojego towarzysza. Do moich oczu od razu napłynęły łzy. Myślałam, że już nigdy nie zobaczę tej twarzy. Przede wszystkim myślałam, że chłopcy kłamali a jednak wszystko co mówili okazało się być prawdą. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Kilkanaście, może nawet kilka metrów ode mnie stał mój ojciec.
Jak widać wszystko się powoli rozkręca.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 20-25 KOMENTARZY